W dzieciństwie miała swój urok – była taka wielka pod moim domem. Brodzić można było, stateczki z papieru pływały, zimą pierwszy lód trzaskał pod tupnięciem, potem zamieniała się w podręczne lodowisko. W końcu wyremontowali drogę i zniknęła...
Teraz jakoś mniej je lubię – ubłocić się można, ochlapią albo zamrożone i perfidnie ukryte pod śniegiem zafundują chodnikowy rollercoaster...
Ale mróz je kocha i zamienia w swoje witraże, kolaże, obrazy w szkle. Oprawia w nie liście, owoce, patyki - jak w srebrne koronki.
Wrocław - Park Szczytnicki
Cudne, największe wrażenie robią te przymarznięte liście.
OdpowiedzUsuńTaki obrazek za szkłem ;)
Usuń