Pierwszy przyszedł nocą. Przyniósł tylko białą farbę, albo po prostu po ciemku kolorami sobie głowy nie zawracał. Tworzył kształty i faktury - kwiaty, liście, pióra, fantasmagorie. Trochę w tym było abstrakcji, dużo secesji…
Drugi wpadł wczesnym rankiem. Oświetlił, pomalował, złotym blaskiem oprószył. Malunek, witraż, wykuty ornament?
Taki happening naszybny…
Wrocław
Cudnie, po prostu cudnie!
OdpowiedzUsuń