środa, 31 października 2012

Łuskanie pestek zamiast popkornu


Nie lubię Halloween. Nie dlatego, że się niektórym z satanizmem kojarzy (bzdura jakich mało!) i nie dlatego, że wypiera jakąś naszą rodzimą tradycję (bo takiej akurat, związanej z ostatnim dniem października raczej nie mieliśmy). Ale fakt, że jest mi ta zabawa (bo trudni to świętem nazywać) obca. Upiory, demony, zombi, straszydła, żywe trupy, potwory, bestie... Niby odniesienie do świata duchów – a jakże cielesne. I budzące nie tyle strach, co odrazę.

Nie wychowałam się na filmowych horrorach, bo nigdy ich nie lubiłam. Jakże modne ostatnio upiory mnie nie fascynują – a raczej śmieszą (ale tak z domieszką politowania). Przebieranki, pochody, tańce i swawole? Cóż, każdy pretekst do zabawy dobry, ale można by znaleźć jakiś mniej skomercjalizowany.

Poczekam na Zaduszki – może jakaś eteryczna i ulotna biała dama błąka się jeszcze po tym zwariowanym świecie.

Więc trochę na przekór – dynie nieokaleczone. Bez oczu, rogów i ironicznego uśmiechu. Za to różnokształtne i kolorowe. Zwyczajne.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...