Odra to rzeka żeglowna. A przynajmniej taką ją pamiętam z dawnych lat. Całe sznury barek pływały nią kiedyś w górę i w dół... albo w jedną i drugą stronę, bo różnice wysokości u nas na nizinie to tylko woda wyczuwa i kierunkiem nurtu pokazuje.Teraz ciężcy masowi użytkownicy tej drogi wodnej to rzadkość - częściej można spotkać kajak czy żaglówkę, niż barkę. Ale okazuje się, że zimą węgiel nadal po rzece pływa. Może już nie do Szczecina na statek, ale zawsze...
I tak się pewnego mroźnego dnia spotkali przy śluzie na Bartoszowicach - barka z Borsukiem.
A Borsuk - niewielki i radośnie kolorowy stateczek to nie byle co, tylko odrzański lodołamacz. I sądząc po pływających w wodzie taflach lodu już pracowitą zimę rozpoczął.
Trochę było ciasno, bo jeden dłuuuuuugi, a drugi... przycumowany.
Ale na szczęście spotkanie okazało się krótkie i bezkolizyjne. I barki z węglem, artystycznie ukrytym pod białym przykryciem popłynęły dalej - pewnie do elektrociepłowni. Ciepło będzie ;)
Wrocław - Bartoszowice
Piękne zdjęcia! Lubię bardzo Wrocław, choć w nim nie mieszkam :)
OdpowiedzUsuń