Na ten mróz każdemu się przyda puchaty kubraczek ;)
Wrocław
wtorek, 31 stycznia 2012
piątek, 27 stycznia 2012
Tygiel alchemika
Jestem piromanką… no, może nie w pełni. Nie rozniecam ognia gdzie popadnie, ale jak już się pali to mogę siedzieć i patrzeć bez końca… Ognisko, kominek, pochodnia, lampa naftowa, świeczka, zapałka nawet. Przy tych ostatnich to się nie poszaleje, bo parzą w palce, ale jak się trafi na taką dłuuuuugą wersję kominkową to trochę można ;)
To pewnie coś pierwotnego, atawizm jakiś? Ogień mnie wabi, przyciąga, hipnotyzuje. I nie o ciepło tutaj chodzi. I nawet nie o ten falujący jasny płomień. Najbardziej fascynujące jest pod spodem. To tam jest czysta magia. Tam wszystko, niezależnie od wcześniejszej barwy, konsystencji i pochodzenia zamienia się w prawdziwe złoto. Płynne, pulsujące, pełne gorącego blasku.
Na chwilę, na moment. Trzeba by alchemicznej wiedzy tajemnej, żeby ten proces zatrzymać.
Bogactwo na wyciągniecie ręki…
Wrocław
wtorek, 24 stycznia 2012
Nie kijem to...
Pomocna dłoń trzymająca barierkę, czy łapsko dzierżące groźny kij ? Interpretacja zależy od aktualnego w danej chwili postrzegania świata...
Dubrownik
Dubrownik
niedziela, 22 stycznia 2012
Dendroizm
"Adoracja drzewa" (Tadeusz Śliwiak) Jestem drzewo przysięgą na wierność ziemi są moje korzenie jestem drzewo twój dozgonny przyjaciel uderz w pień odezwą się wszystkie moje struny słuchaj ich żadna nie dzwoni fałszywie rodzę dla ciebie owoce o smaku słońca i deszczu jestem śpiew ziemi dla oczu jestem radość ptaków | Jestem twojej dłoni wklęsłość przybieram jej kształt uczę się twoich palców jestem dla ciebie instrument i wiosło jestem proste narzędzie i wymyślna figura ostatnia deska ratunku stół jestem drzewo jestem własny pomnik za późniejsze zasługi |
Kiedyś, dawno temu natrafiłam przypadkiem na ten wiersz. Zaskoczył, poruszył i zachwycił. Uwierzyłam – jak w religię...
Świat się zaroił od istot żyjących, czujących i przyjaznych. Osłaniają przed słońcem, chronią od deszczu, karmią, izolują od zgiełku i hałasu, pochłaniają złe moce. I są piękne - sycą oczy kolorami, kołyszą szelestem łagodnym, pachną magicznie, pozwalają nam oddychać. Nawet zimą okraszają puste niebo ornamentami swoich koron.
Czynią życie bardziej znośnym. Uwielbiam ich towarzystwo. Współistnieję – odpoczywam wśród nich, patrzę, podziwiam, fotografuję. I współodczuwam. Boli mnie każde okaleczone i zamordowane drzewo, każdy wykarczowany krzak. Na dźwięk piły mechanicznej kora mi cierpnie i stygną soki... Pewnie dlatego mój własny ogród przypomina miniaturę dżungli, a bluszcz przystrzygam dopiero wtedy, kiedy nie pozwala mi zamknąć okna.
Wiem, że i po to są. By je rąbać, ciąć, obrabiać, heblować, zbijać i rzeźbić. Korzystam przecież – lubię łagodne barwy, niezwykłe wzory i faktury, ciepły dotyk i miękkość nacisku drewnianych desek i innych podarowanych nam przez nie przedmiotów. Ale nie potrafię zaakceptować niecelowej zbrodni wycinania tych, które od lat żyły wśród nas. Tam, gdzie czyni to pustkę. Tylko dlatego, że komuś nagle zaczęły przeszkadzać, stały na drodze, zasłaniały słońce, kolidowały z ideą gołego i równiutkiego trawnika.
Były tu przede mną, i oby po mnie zostały...
Bieszczady, Wrocław
czwartek, 19 stycznia 2012
A'la Monet
Jest taki park. Parku ideał chodzący… tzn. rosnący oczywiście ;)
Park Szczytnicki we Wrocławiu. Oficjalnie powstał i został ukształtowany w stylu angielskim w XVIII wieku, ale wiele pozostało tu z wcześniejszego lasu. Wypełnia centrum Wielkiej Wyspy, oparty z jednej strony o kompleks Hali Stulecia (przez niektórych Halą Ludową zwanej), z drugiej o stary i też pięknie wśród drzew położony Stadion Olimpijski . Ponad 100 ha powierzchni, mnogość ogromna gatunków drzew, krzewów i pomniejszych roślin, rozległe przestrzenie zielone, alejki, ścieżki, placyki, kanały, mostki, kamienie, obeliski, kościół drewniany, ogród japoński - zakątki magiczne.
Dużo go w moim albumie. Dzisiaj jego impresjonistyczne wcielenie – jak z Moneta.
Nenufarów tylko brak, czyż nie?
Wrocław - Park Szczytnicki
Park Szczytnicki we Wrocławiu. Oficjalnie powstał i został ukształtowany w stylu angielskim w XVIII wieku, ale wiele pozostało tu z wcześniejszego lasu. Wypełnia centrum Wielkiej Wyspy, oparty z jednej strony o kompleks Hali Stulecia (przez niektórych Halą Ludową zwanej), z drugiej o stary i też pięknie wśród drzew położony Stadion Olimpijski . Ponad 100 ha powierzchni, mnogość ogromna gatunków drzew, krzewów i pomniejszych roślin, rozległe przestrzenie zielone, alejki, ścieżki, placyki, kanały, mostki, kamienie, obeliski, kościół drewniany, ogród japoński - zakątki magiczne.
Dużo go w moim albumie. Dzisiaj jego impresjonistyczne wcielenie – jak z Moneta.
Nenufarów tylko brak, czyż nie?
(Claude Monet)
Wrocław - Park Szczytnicki
środa, 18 stycznia 2012
niedziela, 15 stycznia 2012
Zimny szklarz
Kałuża – miniatura akwenu, pułapka dla kropli, wspomnienie ulewy.
W dzieciństwie miała swój urok – była taka wielka pod moim domem. Brodzić można było, stateczki z papieru pływały, zimą pierwszy lód trzaskał pod tupnięciem, potem zamieniała się w podręczne lodowisko. W końcu wyremontowali drogę i zniknęła...
Teraz jakoś mniej je lubię – ubłocić się można, ochlapią albo zamrożone i perfidnie ukryte pod śniegiem zafundują chodnikowy rollercoaster...
Ale mróz je kocha i zamienia w swoje witraże, kolaże, obrazy w szkle. Oprawia w nie liście, owoce, patyki - jak w srebrne koronki.
Wrocław - Park Szczytnicki
W dzieciństwie miała swój urok – była taka wielka pod moim domem. Brodzić można było, stateczki z papieru pływały, zimą pierwszy lód trzaskał pod tupnięciem, potem zamieniała się w podręczne lodowisko. W końcu wyremontowali drogę i zniknęła...
Teraz jakoś mniej je lubię – ubłocić się można, ochlapią albo zamrożone i perfidnie ukryte pod śniegiem zafundują chodnikowy rollercoaster...
Ale mróz je kocha i zamienia w swoje witraże, kolaże, obrazy w szkle. Oprawia w nie liście, owoce, patyki - jak w srebrne koronki.
Wrocław - Park Szczytnicki
środa, 11 stycznia 2012
niedziela, 8 stycznia 2012
Z tęsknoty za blaskiem
Szaro, buro, mrocznie, nie wiadomo kiedy właściwie dzień się zaczyna i kiedy kończy. Chandra totalna!
Z natury jestem chłodnolubna. Nie przepadam za tym jak pali, praży i oślepia... Ale doceniam jego zasługi dla estetyki – nasyca barwy, wyostrza kształty, rozświetla przestrzeń i dodaje przejrzystości powietrzu. Duszę też jakby rozjaśnia... No i ma wyjątkowy talent do PR – tak spektakularnych wejść i wyjść każdy celebryta może mu pozazdrościć…
Wschody pamiętam z lat szczenięcych, gdy każdy obóz zaczynał się od nocnego alarmu i wyprawy na plażę, na powitanie morza i wyłaniającego się z fal słońca. Z czasem człowiek robi się bardziej wygodny – ogranicza się do zachodów...
Tam gdzie nieba dostatek. Nad morzem -
I w górach -
Bałtyk, Bieszczady
piątek, 6 stycznia 2012
Na Trzech Króli – książę sławiony (i jeden święty)
Można mieć ulubioną postać historyczną? Brzmi infantylnie. Ale skoro początek mojej sympatii datuje się na czasy wczesno-edukacyjne, to chyba jestem usprawiedliwiona.
Dzisiaj nie bardzo już pamiętam, co mnie wtedy zauroczyło. Może udzieliło mi się uwielbienie starego kronikarza Galla Anonima. A może był to lokalny patriotyzm związany z tym, że w moim mieście, przez niektórych uważanym za niemieckie, jedna z dzielnic nosi nazwę Psie Pole, na pamiątkę spektakularnego (choć czasem historycy kwestionują pewne jego aspekty ) bitewnego tryumfu nad Niemcami właśnie. I legenda księcia, którego niekonwencjonalnych technik walki i odwagi wrogowie bali się tak bardzo, że śpiewali o nim pieśni groźno-chwalebne. No i portret księcia-rycerza szlachetnej postury pędzla Jana Matejki pewnie nie był bez winy ;)
Gdzieś w tym wszystkim przewija się też upodobanie do pieśni „Ballada o cudownych narodzinach Bolesława Krzywoustego”, choć jak w schemacie jajko-kura, nie potrafię określić, co było pierwsze.
Ale to ona właśnie zawiodła mnie w sierpniu do miejscowości Inowłódz, w której stoi, usytuowany malowniczo na wzgórzu i pięknie zrekonstruowany, jeden z kościołów poświęconych św. Idziemu. Przyobiecany i ufundowany przez Władysław Hermana jako podziękowanie za owe, jak wierzono, cudownie za wstawiennictwem świętego sprawione narodziny książęcego potomka.
I pieśń... przed kościołem, w drewnie zapisana -
I nieopodal, plenerowo i w tanecznych rytmach odśpiewana...
Inowłódź
Subskrybuj:
Posty (Atom)